Mieć luksus i ogromną moc w jednym - z pewnością każdy by chciał dysponować na co dzień pojazdem łączącym te dwie cechy. Rzeczywistość okazuje się jednak często brutalna, bo zaglądając do naszych funduszy okazuje się, że nie stać nas ani na jedno ani na drugie. W tym przypadku reprezentantem nieosiągalnych dla wielu marzeń jest BMW serii 7, które zostało poddane szeregu zmianom przez firmę Tuningwerk.
Niemcy podeszli do projektu bardzo poważnie oraz zdecydowali się na kompleksowe modyfikacje zarówno nadwozia jak i silnika opisywanego pojazdu. Z zewnątrz uwagę przykuwają przeprojektowane zderzaki przedni i tylny, nowe progi, delikatny spojler na klapie bagażnika oraz potężne, 22-calowe aluminiowe felgi obute w opony Pirelli P-Zero.
We wnętrzu zaś nie uświadczymy wielu zmian, a elementem najbardziej rzucającym się w oczy są specjalne nakładki na progi z wymownym napisem „Nr 7s”. Najważniejsze jednak jest to, co można zrobić ze standardową jednostką prezentowanego samochodu...
Tytułowy bohater został oparty o przedłużoną wersję 750Li, która posiada pod maską 4.4-litrowy motor V8 o mocy 407 KM i 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Tuningwerk proponuje dwa stopnie wzmocnienia silnika, którego blok pokryto włóknem węglowym. Pierwszy o nazwie GT Edition powoduje wzrost mocy do 530 koni mechanicznych oraz 740 Nm, dzięki czemu auto osiąga pierwszą setkę w 4,2 sekundy i jest w stanie pojechać maksymalnie 310 km/h. Drugi wariant nazwano RS Edition i oddaje on w ręce kierowcy aż 720 koni, a także niesamowite 1090 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Legitymujące się takimi parametrami BMW rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 3,5 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi wówczas nawet 350 km/h. Oczywiście zmodyfikowana do tego stopnia limuzyna musi się również skutecznie zatrzymywać, a służyć mają temu karbonowo-ceramiczne hamulce.
Opisywany „szczyt marzeń” to pojazd dla wybranych i wcale nie chodzi tutaj o noszenie czarnego płaszcza oraz legitymowanie się imieniem Neo, a o stan konta bankowego. Wersja 530-konna kosztuje mianowicie od 169 800 euro, a 720-konny potwór to wydatek rzędu 198 tysięcy euro. Tanio więc nie jest, ale pomyślcie teraz nad miną właściciela, któremu taki wóz skradziono… Uraz i płacz do końca życia.
Źródło: AUTOWIZJA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz